? Wiedza Kto buduje biznes wyłącznie z pobudek osobistych, dostanie od życia srogą lekcję...
Piotr Majewski

Kto buduje biznes wyłącznie z pobudek osobistych, dostanie od życia srogą lekcję...

Jest wtorek, godzina 10 rano. Wokół mnie krząta się wiele osób, ktoś z tyłu gotuje, wszędzie kamery - na statywach, na ramieniu operatora, na "kranie". Powinienem skupić się na tym, o co zaraz mnie zapytają. Zamiast tego zastanawiam się czy nie przesadzili z moim make-up'em i ile kosztuje mikrofon przy mojej twarzy, że nie wyłapuje tego całego hałasu. Nie tak wyobrażałem sobie studio telewizyjne...

Zaczyna się wywiad, którą zorganizował mi wydawca mojej książki "Czas na e-biznes". Prezenterka i prezenter zadają mi jakieś ogólne pytania dot. internetowego biznesu, na które bez problemu odpowiadam. Jestem tak zaaferowany moim pierwszym występem w telewizji, że nie specjalnie wiem, o czym rozmawiamy. Za nic nie potrafiłbym sobie przypomnieć ich pytań i moich odpowiedzi. Pewnie nie zapamiętałbym nic z tej rozmowy, gdyby nie ostatnie pytanie.

Gdy już mieliśmy kończyć, a ja byłem już rozluźniony, prowadzący zadał mi pytanie, którego się zupełnie nie spodziewałem...

Kim chce Pan być za 10 lat?

Moja spontaniczna i beztroska odpowiedź wprawiła prezenterów w osłupienie... a mi narobiła potem masę problemów. Konsekwencje tej mojej odpowiedzi miałem odczuwać przez najbliższe kilka lat - karma przyszła szybko, bo niemalże rok później. 

"Czyste" początki

Gdy w 2000 r. zaczynałem publikować mój biuletyn, który potem nazwałem CzasNaE-Biznes, miałem prostą, "czystą" misję. Wtedy nie nazywałem tego misją, nie zdawałem sobie sprawy, jak ważne jest jej posiadanie. Po prostu to, co robiłem, robiłem w jednym celu. Chciałem pomagać małym przedsiębiorcom w Polsce wykorzystać Internet do rozwijania ich firm. Nie miałem nawet motywacji finansowej. Po prostu chciałem to robić. Wtedy jeszcze mało który biznes miał stronę www, a ja zafascynowany możliwościami Internetu postanowiłem przyczynić się do zmiany tego stanu rzeczy w Polsce.

Przez kolejne lata budowałem swoją pozycję po prostu praktycznie pomagając przedsiębiorcom w tym, w czym okazałem się skuteczny - w marketingu internetowym. Mój projekt (a potem już biznes) szybko rósł, bo pomaganie i zaufanie Klientów było zawsze na 1 miejscu. Cały czas skupianie się na pomaganiu nie było dla mnie jakimś świadomym wysiłkiem - chciałem to robić, bo sprawiało mi zwyczajnie frajdę. 

Aż przyszedł rok 2008, a chwilę potem wspomniany wywiad dla telewizji.

Piekielnie i diabelnie skuteczne metody

W roku 2008 poznałem metody szybkiego generowania sprzedaży - Strategię Mocnego Uderzenia. Wydałem tysiące dolarów na naukę tego systemu i od pierwszego zastosowania pieniądze popłynęły do mnie strumieniem, jakiego nigdy wcześniej nie widziałem.

Zamiast generować regularnie sprzedaż teraz robiłem kampanie. W ciągu kilku dni takiej kampanii generowałem tyle, ile wcześniej przez kilka miesięcy. W swoich oczach byłem "królem polskiego Internetu". Lecąc na tej fali bardzo łatwych pieniędzy, mając niespełna 25 lat, odpowiedziałem redaktorowi "Pytania na Śniadanie", na wspomniane wcześniej pytanie: "Kim chce Pan być za 10 lat?", wprawiając w osłupienie jego i jego koleżankę:

Chce być obrzydliwie bogaty

Wtedy to był dla mnie po trochu żart, ale z tego żartu urodził się (niestety) nowy Piotr Majewski - z wizją finansowego sukcesu na pierwszym miejscu. 

Tego roku powstały 2 z 3 moich najsławniejszych szkoleń: Obrzydliwie Bogaty dzięki lenistwu oraz Internetowy Milioner. I chociaż do dzisiaj stoję murem za zawartością tych szkoleń - nie mam się czego wstydzić, bo w środku był tak samo wartościowy kontent, jaki produkowałem wcześniej i później. Zwyczajnie nie miałem innego, więc moje skupienie na zarabianiu na szczęście nie zepsuło zawartości moich produktów. W tym samym czasie bezpardonowy marketing tych szkoleń oraz to, na czym się skupiałem, przysporzył mi mnóstwo wrogów i konsternacji u Klientów. Tego roku powstało też sławne zdjęcie z cygarem, które było wisienką na torcie zmiany mojego wizerunku... na gorszy.

Bolesna lekcja biznesu za 350 tys. złotych

Nie minął rok, jak dostałem od życia z liścia próbując bezmyślnie konsumować efekty lat budowania wiarygodności na rynku. Ale zlekceważyłem tego liścia. Zlekceważyłem też kolejne lekcje i sygnały, jakie dostawałem z każdej możliwej strony.

Pod koniec 2009 roku dostałem jednak od życia tak soczystego kopa między nogi, że czułem jego efekty jeszcze przez 3 lata. Wtedy dopiero zrozumiałem. To zrozumienie uratowało mnie przed poważnymi problemami, ale nie pomogło mi uratować części mojego biznesu, która dosłownie płonęła. Zmarnowałem rok budowania zespołu, zmarnowałem 350 tysięcy złotych i zmarnowałem kolejne 3,5 roku próbując odnaleźć swoją misję w biznesie i odbudować swoją pozycję na rynku.

Prawie cały goodwill (pozytywne nastawienie rynku) wyparował. Relacje z partnerami stały się trudne, pozyskiwanie Klientów również. Uratowały mnie dwie rzeczy. 

  1. Miałem za sobą blisko dekadę pomagania przedsiębiorcom. Część z nich, których sukcesy wyrosły na mojej pomocy, było mi z tego powodu ogromnie wdzięczna.
  2. Nie zmieniłem zawartości moich produktów. Nie zmieniłem tego, czego uczyłem, co zbudowało wcześniej moją markę. Nie zacząłem uczyć szybkich metod bogacenia się, mimo iż sugerowały to nazwy moich kursów. Klienci, którzy kupili moje produkty, mimo komunikacji nastawionej na osoby szukające łatwych pieniędzy, otrzymali biznesowe szkolenia najwyższej jakości - efektem jest to, że część z nich do dzisiaj ze mną współpracuje.

Zmieniłem jednak tak bardzo swoje priorytety i w rezultacie swój wizerunek, że zaczął mi aktywnie szkodzić. Kompletnie wtedy nie rozumiałem, że 

  1. Nie wystarczy, aby sprzedaż była skuteczna - w roku, w którym straciłem 350 tys. i w kolejnym sprzedaż była rekordowa.
  2. Nie wystarczy też, aby produkty były dobre i cenione przez Klientów. 

Sprzedaż to jedno, wizerunek który powstaje w jej wyniku i w wyniku działań marketingowych to drugie.

To, jak robisz marketing i sprzedaż musi być zbieżne z Twoją długofalową misją.

Inaczej zamkniesz się w malejącym kręgu stałych Klientów, którym nie przeszkadzają Twoje marketingowe "wybryki", bo dowozisz dobre produkty. Można tak funkcjonować jakiś czas, ale ten krąg będzie malał, a Twój wizerunek będzie coraz trudniej sprowadzić na właściwe tory.

Ale co to ma do Ciebie?

Zajrzyj do swoich celów. Jeśli tak jak większość osób uczonych (błędnie) o tworzeniu celów masz tam: 

  • Zarobić milion (albo inną kwotę)
  • Kupić sobie wielki dom
  • Kupić sobie super samochód
  • Zbudować firmę, która będzie mi generowała X pasywnego dochodu.
To drogi przyjacielu czeka Cię wkrótce SROGA lekcja od życia. A jeśli już tej lekcji doświadczyłeś - to już wiesz dlaczego.

Taka SROGA lekcja czeka każdego, kogo najważniejszy cel biznesowo-finansowy nie brzmi INACZEJ niż te wymienione wyżej. 

Jak INACZEJ? Zapisz się na mój najbliższy webinar i dowiedz się m.in., jak budować biznes, który przyciągnie do Ciebie najcenniejszych Klientów, ludzi z kapitałem, najlepszych pracowników, partnerów biznesowych i innych wartościowych ludzi, którzy dotąd Cię ignorowali.

Misja CzasNaE-Biznes

CzasNaE-Biznes od 2000 roku pomaga ekspertom budować biznesy wokół ich wiedzy z wykorzystaniem marketingu internetowego.